Z lek. med. Arturem Kierachem założycielem Kierach Medical Clinic, rozmawia Karol Piszcz
Są kompleksy, które sprawiają, że wycofujemy się z życia i nie wykorzystujemy swojego potencjału. Doktor Artur Kierach, założyciel KIERACH MEDICAL CLINIC, na co dzień pomaga swoim pacjentom odzyskać wspaniałe włosy oraz wysoką samoocenę i uśmiech.
Dlaczego zainteresował się Pan zawodowo przeszczepami włosów?
Jako student medycyny zastanawiałem się, z jaką dziedziną związać swoją przyszłość. Szukałem przestrzeni, która mnie zainteresuje i w której będę mógł być najlepszym specjalistą. Wiedziałem, że musi to być dziedzina, która w Polsce jest jeszcze nieznana. Przyglądałem się rozwojowi medycyny u naszych zachodnich sąsiadów i moją uwagę zwróciła właśnie transplantacja włosów. Ta dziedzina medycyny wówczas dopiero raczkowała w naszym kraju. Skusiło mnie to, że będzie w niej sporo do zrobienia.
Co dała Panu zagraniczna praktyka?
Wyjazd do Norwegii i Francji był najlepszą decyzją, jaką mogłem podjąć. Pojechałem tam, żeby zdobyć wiedzę i doświadczenie w największych klinikach zajmujących się transplantacją włosów. Przez ponad sześć lat pracowałem z najwybitniejszymi lekarzami między innymi z Norwegii, Francji, Kanady, Japonii, Stanów Zjednoczonych. To doświadczenie pomogło mi stworzyć w Polsce klinikę, która reprezentuje najwyższy, międzynarodowy standard. Dzięki moim pacjentom z Norwegii czy Paryża dziś Kierach Medical Clinic odwiedzają osoby z zagranicy, które szukają doświadczonego zespołu.
Jak to się stało, że klinika Hair Center Kierach w 2022 roku przekształciła się w Kierach Medical Clinic?
Na prośbę pacjentów polecałem lekarza bądź klinikę, w której pacjent mógł zwalczyć inne problemy. Polecałem zaufane miejsca, dobrych lekarzy, ale nie miałem pewności, czy to standard medyczny, który reprezentuję ja i moja klinika. Wtedy powstał pomysł stworzenia miejsca, w którym pomożemy pacjentowi niemal kompleksowo. Klinika odpowiada na potrzeby pacjentów w zakresie transplantacji włosów, chirurgii plastycznej, ginekologii estetycznej czy medycyny estetycznej.
Z czego czerpie Pan w pracy największą satysfakcję?
Transplantacją włosów zajmuję się od ponad jedenastu lat, wykonałem więcej niż trzy tysiące zabiegów. Największa satysfakcja przychodzi wtedy, gdy pacjent po przeszczepie czy leczeniu wypadania włosów pojawia się na wizycie kontrolnej i opowiada, jak bardzo zmieniło się jego życie. Te historie są niesamowite i zawsze mają jeden wspólny mianownik — kompleks związany z łysieniem, który negatywnie wpływał na jakość życia w wielu aspektach, teraz zniknął.
Jakie najbardziej spektakularne zmiany w życiu Pana pacjentów nastąpiły po zabiegu?
Jeden pacjent po przeszczepie włosów poznał miłość swojego życia. Wcześniej miał psychologiczną barierę w umawianiu się na randki, uważał się za nieatrakcyjnego. Inny przyznał, że większa pewność siebie zauważalnie wpłynęła na rozwój jego biznesu, ponieważ ma większą śmiałość w podejmowaniu decyzji. Pacjentka, u której wykonałem zabieg obniżenia linii włosów, odzyskała spokój i równowagę, dzięki pozbyciu się kompleksu wysokiego czoła.
Jakie wyzwania podejmuje Pan jako prezes Polskiego Towarzystwa Transplantacji Włosów i Trychologii?
Misją Polskiego Towarzystwa Transplantacji Włosów i Trychologii jest przede wszystkim edukacja. Chcemy uczyć lekarzy i trychologów, jak skutecznie i bezpiecznie pomagać pacjentom w problemach związanych z łysieniem. Druga, równie ważna grupa, którą chcemy edukować, są pacjenci. Przy łysieniu, jak w każdym schorzeniu, czy zaburzeniu równowagi organizmu, należy najpierw wykonać badania i znaleźć przyczynę problemu. Czas podjęcia leczenia jest ważny, jeśli chcemy zachować zdrowe włosy, a edukacja pacjenta jest kluczowa, aby wprowadzić kodeks dobrych praktyk.